O konflikcie o Dolinę Rospudy wie już cała Polska i dowiadują się cudzoziemcy. Konflikt o Las Bielański nie jest jeszcze tak szeroko znany, ale w skali miasta w ciągu ostatnich dwóch lat gości w mediach najczęściej spośród terenów zielonych.

Wielu warszawiaków zna dzięki temu podstawowe zagrożenia tego rezerwatu, co daje się odczuć podczas zbierania podpisów pod apelem w sprawie jego ochrony [zobacz >>>]. Większości osób nie trzeba przybliżać tematu i chętnie udzielają poparcia. Liczba podpisów przekroczyła już 800. W przyszłym tygodniu apel trafi do pani prezydent. (20. maja liczba przekroczyła 1000)

Mimo oczywistych różnic między Rospudą i Lasem Bielańskim występuje też wiele analogii. Warto je zaprezentować, zwłaszcza że widać w nich pewne prawidłowości, które (miejmy nadzieję) wkrótce odejdą do niechlubnej historii gladiatorskiego podejścia do natury(*). W tym odejściu wszyscy możemy i powinniśmy im pomóc...

Pierwsza kolumna poniższej tabeli wprowadza pewien aspekt lub prawidłowość, jakie można zaobserwować i porównać w obu omawianych miejscach. Dotyczący ich, bardziej szczegółowy materiał porównawczy znajduje się w dwóch kolejnych kolumnach. Wszelkie uwagi i komentarze chętnie przyjmę - można je przesłać na adres jack [na] zm.org.pl

(* patrz forum.zm.org.pl/viewtopic.php?t=184&start=13 )

Aspekt Dolina Rospudy Las Bielański
Unikalność obszaru i nieodwracalność skutków zniszczeń Występują w niej jedne z najlepiej zachowanych pierwotnych torfowisk niskich w Europie i najcenniejszych tego typu obszarów na zachód od Uralu. Bytuje na nim wiele gatunków fauny i flory objętych ścisłą ochroną. Dolina została wpisana na listę obszarów sieci Natura 2000 chronionych prawem UE. Las Bielański jest od 1973 roku prawnie chronionym rezerwatem [zobacz >>>], bezcennym jako reliktowa pozostałość Puszczy Mazowieckiej. Wycinki i inne działania ludzkie nie były na jego terenie aż tak intensywne, dzięki czemu zachował cechy biologiczne pierwotnej puszczy sprzed tysięcy lat. To zdecydowanie wyróżnia go na tle innych lasów Mazowsza - wtórnych czy monokulturowych. Ma też ogromne znaczenie rekreacyjne i retencyjne (wilgotność, dotlenianie powietrza, mikroklimat), a także naukowo-badawcze. Jest unikalny także dlatego, że w całości leży w granicach wielkiego miasta.
Istnienie alternatywy mniej szkodliwej dla środowiska i niechęć władz do jej uznania Istnieje lepszy wariant przebiegu drogi S-8 przez wieś Chodorki. Omija on cenne torfowiska i przecina Rospudę w miejscu korzystniejszym także pod wzgl. technicznym, gdzie wystarczy niewielki most, zamiast kosztownej i trudnej estakady na palach w niestabilnym podłożu. Nic nie uzasadnia przebudowy ul.Dewajtis i prowadzenia nią autobusów miejskich. Obsługę komunikacją publiczną a zarazem połączenie obu kampusów UKSW zapewniłaby linia autobusowa po Wisłostradzie. ZTM oferował jej uruchomienie już 3 lata temu, ale władze uczelni parokrotnie odrzucały propozycję [zobacz >>>]. Dojazd indywidualny do UKSW można zorganizować od strony Wisłostrady. Prace nad nim podjęto dopiero dzięki naciskom społecznym.
Krótkowzroczne i błędne podejście władz, bez koniecznej wariantowości i otwarcia na postulaty organizacji ekologicznych skutkuje stratami czasu i pieniędzy. Negatywnych skutków wielu błędnych decyzji nie da się odwrócić. 26.04.07r. WSA uchylił postanowienie ministra środowiska w sprawie drogi S-8 przez dolinę Rospudy i nakazał ponowne rozważenie jej przebiegu. Pewien etap prac wrócił do punktu wyjścia, a powstanie obwodnicy znów oddaliło się w niewiadomą przyszłość.
Prowadząc przez wiele lat kosztowne przygotowania organy władz zbytnio liczyły na to, że nic ich nie zdoła powstrzymać. Nie traktowano kwestii ochrony wystarczająco poważnie, mimo że organizacje ekologiczne od dawna domagały się tego. Aby uniknąć komplikacji i wydatków na wykup gruntów rolnych przyjęto przebieg przez tereny leśne, należące do skarbu państwa, na których wystarczy wykarczować drzewa.
Gdyby władze odpowiednio wcześnie wzięły pod uwagę postulaty organizacji ekologicznych, to wielu opóźnień i kosztów dałoby się uniknąć.
Rozpoczęty niedawno remont estakad odsuwa możliwość uruchomienia linii autobusowej po Wisłostradzie o około 2 lata, gdyż ZTM ani ZDM nie zgodzą się na to w czasie utrudnień związanych z budową. Gdyby jednak UKSW poparł postulaty mieszkańców i ekologów i uruchomiono linię przed remontem, to miasto musiałoby zapewnić jej funkcjonowanie także teraz. Uczelnia zadziałała na własną szkodę.
Jak powiedział niedawno przedstawiciel ZTM - w kwestii komunikacji dla UKSW jesteśmy w punkcie wyjścia sprzed kilkunastu lat.
Także postulowana przez UKSW przebudowa ul. Dewajtis nie ma szans na szybką realizację, gdyż jako przedsięwzięcie znacząco oddziałujące na środowisko na pewno będzie długotrwałe, a protesty i oceny oddziaływania mogą ją całkowicie wstrzymać.
Zaś pierwszym i podstawowym błędem było oczywiście rozwijanie uczelni w takim miejscu. Najpierw wybudowano kolejne gmachy, a dopiero potem zaczęto naciskać na zapewnienie transportu tysiącom użytkowników nie bacząc na dobro ustanowionego 30 lat wcześniej rezerwatu.
Zaangażowanie posłów i zapytania poselskie 15 marca 2006 r. Andrzej Fedorowicz z grupą posłów z woj. podlaskiego wystąpił do premiera ze skargą na wolne tempo prac dot. obwodnicy Augustowa [zobacz >>>]. Napisano w niej m.in. że każdy dzień zwłoki niesie kolejne niepotrzebne śmiertelne kolizje drogowe. Poseł Fedorowicz jako członek sejmowej komisji infrastruktury powinien doskonale wiedzieć, że czasochłonność procedur dotyczących tej inwestycji wynikała z powodów obiektywnych.
18 listopada 2006 r. na wiecu w Augustowie pan Fedorowicz zarzucił ekologom działanie za niepolskie pieniądze i służenie obcym [zobacz >>>].
22 maja 2006 r pos. Joanna Fabisiak wystąpiła z zapytaniem do MSWiA [zobacz >>>] w sprawie konieczności rozwiązania problemu braku dojazdu do UKSW. Robi to po ośmiu latach od utworzenia Uniwersytetu, w którym brała bezpośredni udział jako sprawozdawca ustawy. Pos. Fabisiak pisze w zapytaniu, że nie może zrozumieć permanentnego dyskryminowania tej uczelni, zarówno finansowego jak i komunikacyjnego. Przyznaje, że jako radna złożyła 10 interpelacji w tej sprawie. Pomija jednak liczne inwestycje prowadzone przez UKSW, podarowany jej ogromny teren na Młocinach oraz konkretne propozycje, jakie składał uczelni ZTM, oraz odrzucanie tych propozycji przez kanclerza.
Ta sama argumentacja zwolenników ingerencji w środowisko roślina nie może być ważniejsza od człowieka [burmistrz Augustowa Leszek Cieślik] Czy /…/ nie należy przyjąć założenia, iż od drzew ważniejsi są ludzie i ich potrzeby? [poseł Joanna Fabisiak]
Dezinformacja i manipulacja ze strony zwolenników ingerencji w środowisko GDDKiA i władze Augustowa wmawiają mieszkańcom, jakoby protest ekologów dotyczył samej obwodnicy jako takiej, a nie tylko dalszego przebiegu drogi S-8 poza Augustowem.
Obarcza się ekologów winą za śmiertelne wypadki przemilczając odpowiedzialność władz miasta za brak sygnalizacji na przejściach dla pieszych czy choćby azyli na jezdni.
Samorząd studentów dezinformuje, że ekolodzy chcą całkowicie zakazać ruchu na ul. Dewajtis i odciąć uczelnię od świata, chociaż nikt takich żądań nie stawia bez jednoczesnego zapewnienia innego dojazdu.
Prorektor UKSW Zbigniew Cieślak wmawiał studentom, że przeszkodą w poprawie komunikacji jest protest ekologów [zobacz >>>].
Lekceważenie interesu przyrody i chroniących ją przepisów przez władze. To ponury paradoks, że obywatele muszą bronić przyrody przed urzędnikami!
Protest społeczny w obu wypadkach przyniósł wymierne skutki, ale bez ostatecznego rozstrzygnięcia na korzyść natury. Ogromną rolę odegrało wsparcie mediów, które nagłaśniały konflikty.
Wyrok sądu administracyjnego w Warszawie potwierdził, że w sprawie Rospudy działania władz noszą znamiona niezgodności z prawem. O jego przestrzeganie musiały zabiegać organizacje pozarządowe, zwykli obywatele i Komisja Europejska.
Nagłośnienie sprawy i zaangażowanie społeczne zaowocowało
- sprzeciwem wielu autorytetów i osób publicznych,
- skargą rzecznika praw obywatelskich,
- ostrzeżeniami i wystąpieniem na drogę prawną przez KE
Mimo protestów mieszkańców i stanowisk rad dzielnicy i miasta U.Dz. Bielany naciskany przez UKSW uparcie dąży do przebudowy ul. Dewajtis. Zlecił projekt, który okazał się sprzeczny z zaleceniami Konserwatora Przyrody.
O zaprzestanie hałaśliwych i łamiących prawo koncertów organizowanych co roku przez UKSW w okresie lęgowym zabiegają organizacje społeczne przy zupełnej bezczynności władz. Jednostki odpowiedzialne za ochronę środowiska tak na poziomie dzielnicy, jak miasta i województwa nie potrafią zapewnić rezerwatowi należytej ochrony.
Nagłośnienie sprawy i zaangażowanie społeczne zaowocowało
- wprowadzeniem zakazu zatrzymywania się [zobacz >>>],
- intensyfikacją nadzoru przez służby porządkowe,
- podjęciem prac nad alternatywnym dojazdem i uwzględnieniem go w planach inwestycyjnych [zobacz >>>] [zobacz >>>]
Aneks: lato 2007 przynosi w obu sprawach istotne zapowiedzi, które można uznać za częściowe przynajmniej zwycięstwo ekologów. Pod naciskiem KE i ETS premier zapowiedział pod koniec lipca, że prace w Dolinie Rospudy nie rozpoczną się do czasu orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. [zobacz >>>] Z-ca prezydenta W-wy poinformował pod koniec czerwca, że nie planuje się żadnej przebudowy ulicy Dewajtis związanej z dostosowaniem jej dla potrzeb uruchomienia komunikacji autobusowej od strony ulicy Marymonckiej. [zobacz >>>]
Aneks: zima 2007/2008: kompromis i kompromitacja? Nowy Minister Środowiska naprawia zaniedbania swego poprzednika - zwołuje okrągły stół dla Rospudy. Rośnie nadzieja na wypracowanie kompromisu przyjaznego naturze. Niestety, druga sprawa zmierza w dokładnie przeciwnym kierunku. Ministerstwo wpuszcza drwali do Lasu Bielańskiego [zobacz >>>] godząc się na zachłanny projekt, wbrew opiniom mieszkańców [zobacz >>>] i naukowców [zobacz >>>]. Kiedy władze dojrzeją do okrągłego stołu dla Lasu Bielańskiego? Niebawem czy dopiero po zaognieniu konfliktu i wydaniu pieniędzy na fatalny w skutkach projekt?