Otrzymaliśmy pocztą elektroniczną poniższy protest ks. Wojciecha Drozdowicza (na zdj.), proboszcza parafii pokamedulskiej w Lesie Bielańskim. Protest został odczytany po niedzielnej mszy, wywieszony obok kościoła i zbierano pod nim podpisy wiernych.

Naszą odpowiedź wysłaliśmy do księdza wczoraj. Publikujemy ją poniżej. Ponieważ nie wiemy, do kogo docelowo został lub zostanie skierowany ten protest, przekazujemy odpowiedź do wiadomości najbardziej zainteresowanych i zaangażowanych w tę sprawę instytucji.

Apel z ambony

Kościół pokamedulski w Lesie Bielańskim odcięty od świata!

Śluby - tramwajem, pogrzeby - rowerem, niepełnosprawni i osoby starsze - na piechotę, oto najkrótszy opis działań fanatycznych ekologów z Lasu Bielańskiego.

Wszystkie miejsca parkingowe w Lesie Bielańskim zajmują studenci Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego. Dla moich parafian nie ma już miejsca. Ustawiony niedawno na ul. Dewajtis znak zakazu zatrzymywania się uniemożliwia dostęp do kościoła. Zabytkowy Kościół Pokamedulski, który dał początek naszej dzielnicy i Podziemie Kamedulskie, ważne miejsce kultury, przestają działać.

Stanowczo protestuję przeciwko tym nieprzemyślanym decyzjom. Wzywam władze naszego miasta do opracowania planu ochrony Lasu Bielańskiego i umożliwienia dojazdu do naszego kościoła.

Proboszcz Parafii Pokamedulskiej ks. Wojciech Drozdowicz.

Odpowiedź ZM

Do: Ksiądz Proboszcz Wojciech Drozdowicz, ul. Dewajtis 3, Warszawa.

Dotyczy: odezwy do władz w sprawie opracowania planu ochrony Lasu Bielańskiego.

Szanowny Księże Proboszczu,

W pełni popieramy postulat zawarty w ostatnim zdaniu wystąpienia Księdza do władz z 14 maja. Obowiązek opracowania takiego planu nakłada na wojewodę Art. 18. p. 1. Ustawy o ochronie przyrody. Zarówno nasze stowarzyszenie jak i indywidualni mieszkańcy Bielan od kilku lat kierują do władz podobne wnioski. Liczymy, że włączenie się Księdza w te działania pomoże w uzyskaniu lepszych i szybszych efektów.

Jednocześnie wyczuwamy w tym, co Ksiądz napisał, sporą dozę emocji i nieznajomość szerszego tła poruszanych problemów, co skłania nas do przedstawienia kilku wyjaśnień.

1. Nie można uznać pokamedulskiego kościoła za odcięty od świata – jest otwarty i dostępny jak dotąd. Do kilku staromiejskich kościołów również dochodzi się pieszo z jeszcze odleglejszych i mniej pojemnych parkingów. Mimo to odbywają się w nich śluby i nikt nie protestuje przeciw brakowi dostępu. Jeśli wśród Księdza gości są wyznawcy zasady bezwarunkowego dojazdu samochodem w każde miejsce, w którym obowiązkowo powinna na ich pojazd czekać wolna przestrzeń, to faktycznie mogą odczuć teraz pewne niedogodności. Roszczeniowość takich postaw nie jest jednak ani godna pochwały, ani możliwa do zaspokojenia wobec rosnącej liczby pojazdów i malejącej przestrzeni.

Ograniczanie wjazdu to normalny i szeroko praktykowany w Europie zabieg poprawiający jakość życia w miastach. Zaś na obszarach cennych przyrodniczo - staje się koniecznością na tyle oczywistą, ze nie podlegającą dyskusji.

2. Znak zakazu nie uniemożliwia dostępu do kościoła. Sygnalizuje jedynie - tym razem w sposób jednoznaczny – niezgodność z prawem pozostawiania samochodów na dziko i gdzie popadnie wzdłuż ulicy. Oznakowanie w obecnej formie wydaje się czymś nowym jedynie osobom nieświadomym przepisów prawa o ochronie przyrody. De facto przywraca ono porządek i pozwala egzekwować ustawowy zakaz ruchu w rezerwacie poza drogą publiczną oraz pośrednio ograniczać ruch na tej drodze, czego wymaga dobro prawnie chronionego ekosystemu. Mając to na uwadze można tylko pochwalić naprawienie błędnego oznakowania, które przez kilka lat sprzyjało łamaniu prawa. Dalsze działania powinny iść w kierunku stworzenia takich zasad korzystania z parkingu, aby służył on najbardziej potrzebującym, a nie najbardziej wygodnickim.

3. Decyzja o wprowadzeniu zakazu parkowania nie była nieprzemyślana. Poprzedziły ją ponadpółroczne analizy i uzgodnienia przy udziale władz dzielnicy, miejskiego inżyniera ruchu i straży miejskiej [zobacz >>>]. Zwracamy uwagę, że zakaz ruchu nadal nie dotyczy dojazdu do parafii. Dopóki są wolne miejsca na parkingu, chętni mogą z nich korzystać. Sporą pulą miejsc parkingowych dysponuje też WMSD. Sądzimy, że zechce je udostępniać niepełnosprawnym i starszym, którym jest to faktycznie niezbędne. A ludzie poruszający się bez problemów (czyli większość) mogą dojść od tramwaju. Wydaje nam się, że nie docenia Ksiądz ich możliwości, przecież wśród tysiecy pielgrzymów pokonujących rokrocznie po kilkaset kilometrów na Jasną Górę idzie wielu warszawiaków. A spacer przez nasz Las to nie jest żadna pokuta, tylko czysta przyjemność! Przekona się o tym każdy, kto choć raz spróbuje.

Chcemy przypomnieć, że w dotychczasowych opiniach Wojewódzkiego Konserwatora Przyrody bardzo silnie akcentowano konieczność redukcji ruchu samochodowego w Lesie Bielanskim [zobacz >>>] [zobacz >>>]. Obecny zakaz odzwierciedla słuszne dążenia ustawowego organu odpowiedzialnego za ochronę rezerwatu istniejącego tu od ponad 30 lat.

4. Dziwi pesymizm stwierdzenia kościół i podziemie przestają działać. Znamy i obserwujemy wiele osób, które "do Kamedułów" od dawna i chętnie spacerują. Mówiąc szczerze - z najbliżej zamieszkałych bywalców robi to niemal każdy. Czy wraz z nieobecnością zmotoryzowanych uzna Ksiądz swoja posługę i działalność za niepotrzebną? Sądzimy, że takie postawienie sprawy może być dla pozostałych osób najzwyczajniej przykre. Czy wziął to Ksiądz pod uwagę?

5. Określenia fanatyczni ekolodzy nie komentujemy. To, co dla jednych normalne, inni uznają za fanatyzm. Trudno czasem pogodzić się z rozbieżnościami ocen światopoglądowych, ale przecież dowodzą one wolności i różnorodności. Brak tych ostatnich byłby jeszcze gorszy. Pozostaje mieć nadzieję, że w homilii papieża Jana Pawła II z Zamościa poświęconej ochronie środowiska [zobacz >>>], zarówno Ksiądz, jak i my znajdziemy jakieś zalecenia warte wspólnego wcielania w życie. Dotychczas nie mieliśmy okazji na dłuższą wymianę poglądów, ponieważ nie bywał ksiądz na spotkaniach poświęconych problemom motoryzacji w rezerwacie [zobacz >>>] [zobacz >>>] [zobacz >>>], a szybkie rozmowy "w biegu" nie sprzyjały temu. Liczymy, że dojdzie do kolejnego spotkania i może wtedy zauważy w nas Ksiądz nie fanatyków, lecz ludzi bezinteresownie zaangażowanych w obronę wspólnego dobra.

Dla pełności wyjaśniamy, że większość grupy zabiegającej o ochronę Lasu stanowią mieszkańcy Bielan nie związani ze stowarzyszeniem Zielone Mazowsze, których ekologami pewnie nikt wcześniej nie nazywał. Warto mieć to na uwadze przed formułowaniem daleko idących ocen.

Uprzejmie informujemy też, że:

- niezwłocznie zwrócimy się do Komisji Ochrony Środowiska Rady Warszawy o zainicjowanie wielostronnego spotkania poświęconego problemom Lasu Bielańskiego;

- protest Księdza opublikujemy w naszej witrynie, aby mogły się z nim zapoznać także osoby nie bywające w pokamedulskim kościele, w myśl starej rzymskiej zasady Audiatur et altera pars.

Gdyby zechciał Ksiądz udostępnić tekst tego listu wiernym, bylibyśmy wdzięczni.

Z poważaniem,
Marcin Jackowski

Od redakcji

Mimo prośby adresat nie zamieścił odpowiedzi na stronie internetowej parafii pokamedulskiej.

Ks. Drozdowicz nie potępił grzeszników parkujących na trawnikach, zarzucił za to ,,ekologom'', że wypowiadają mu wojnę. Swój sprzeciw wobec karania kierowców-wandali wyraził też publicznie zamiarem utworzenia dla nich ,,funduszu wsparcia'', co przyczyniło się do podjęcia tematu na łamach Gazety Stołecznej i wyeksponowania go na pierwszej stronie (wydanie z 17 maja 2006 r. z tekstem "Ksiądz zapłaci za mandaty parafian".)

Zobacz też

Wystąpienie proboszcza na posiedzeniu rady dzielnicy [zobacz >>>]

Wspólne wystąpienie księży z Pólkowej Góry [zobacz >>>]