W poniedziałek o godzinie 15:00 przed Ministerstwem Środowiska ponownie spotkali się przeciwnicy budowy obwodnicy Augustowa przez torfowisko w Dolinie Rospudy. Grupa głośno dała o sobie znać na dziedzińcu Ministerstwa, a pojedyncze osoby weszły do budynku rozdając pracownikom urzędu zielone wstążki.

Niestety podczas półgodzinnej pikiety minister nie był obecny w Ministerstwie. Niemniej jednak poprzez biuro ministra otrzymała ona zapewnienie, że najwytrwalsi, jeśli poczekają jeszcze 30 minut - godzinę, zostaną przez niego przyjęci.

Tak też się stało i u ministra gościło kilkoro pikietujących. Nie byłem uczestnikiem spotkania, ale uważnie wysłuchałem relacji na gorąco po wyjściu z gabinetu (przepraszam za ewentualne nieścisłości).

Minister pozostał nieugięty. Na spotkaniu skupił się na rozszerzeniu uzasadnienia do podjętej tydzień temu decyzji o podtrzymaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla obwodnicy Augustowa z wiaduktem nad Doliną.

Nowe argumenty ministra

Jestem niekompetentny

Jednym z argumentów ministra było, iż to nie on podejmował decyzję środowiskową dla tej inwestycji, a jego zadaniem było tylko jej zaopiniowanie. Co więcej w trakcie opiniowania nie zetknął się w żadnym miejscu z innymi wariantami inwestycji, niż tunel lub wiadukt. Sam osobiście jest za budową tunelu.

Nic dodać nic ująć. Minister miał sposobność zapoznać się ze wszystkimi aktami sprawy podczas postępowania odwoławczego od decyzji, gdyż Kodeks Postępowania Administracyjnego mówi wyraźnie:

art. 127, § 2. Właściwy do rozpatrzenia odwołania jest organ administracji publicznej wyższego stopnia, chyba że ustawa przewiduje inny organ odwoławczy. - w tym wypadku chodzi o Ministra Środowiska, który jest organem wyższego stopnia wobec wojewody.

art. 133, Organ administracji publicznej, który wydał decyzję, obowiązany jest przesłać odwołanie wraz z aktami sprawy organowi odwoławczemu w terminie siedmiu dni od dnia, w którym otrzymał odwołanie [...]

Rospuda nie jest naturalna

Innym dodatkowym uzasadnieniem Pana ministra było, że Dolina Rospudy nie jest obszarem gdzie występuje naturalna przyroda, ale miejscem w dużym stopniu przekształconym przez człowieka, np. łąki nad Rospudą trzeba kosić w celu ochrony tego ekosystemu.

Jestem przekonany, że w niczym nie obniża to wartości doliny Rospudy. Ponadto to nie jej naturalność była podnoszona jako główny argument przeciwko decyzji wojewody, ale fakt, że jest to teren chroniony. Zwłaszcza ponieważ jest to teren Natura 2000 trzeba dodać, że cały sztab naukowców pracował nad tym, aby wyznaczyć te obszary w Polsce. Cóż, słowo profesora przeciw słowom innych profesorów.

Dorzucę jeszcze od siebie, że to właśnie tereny przekształcone w pewnym stopniu przez człowieka charakteryzują się często dużo większą bioróżnorodnością, niż tereny całkowicie pierwotne - właśnie dlatego istnieje tak dużo rezerwatów ochrony czynnej. Po drugie, na terenach zmienionych przez człowieka wytwarza się tzw. nietrwała równowaga przyrodnicza, która może na skutek jednego nierozważnego działania przejść w stan niestabilny, który prowadzi do całkowitego przekształcenia ekosystemu - często degradacji. Tymczasem na terenach pierwotnych mamy do czynienia z tzw. trwałą równowagą przyrodniczą - niekiedy zwaną klimaksem, w którym ekosystem może trwać mimo oddziaływania wielu bodźców negatywnych - nazywa się to bezwładnością ekosystemu. Myślę, że profesor architektury krajobrazu na stanowisku ministra powinien o takich podstawowych dla zrównoważonego rozwoju faktach dobrze wiedzieć.

Przyroda jest najcenniejsza tam, gdzie jej najmniej

Według ministra dolina Rospudy najcenniejsza jest tam, gdzie jest najwęższa, czyli powyżej Chodorek - tam gdzie organizacje ekologiczne proponowały poprowadzenie tzw. ekologicznego wariantu budowy obwodnicy. Dlaczego? Bo właśnie tam korytarz ekologiczny biegnący doliną Rospudy jest najwęższy, a więc budowa drogi mogłaby bardzo łatwo doprowadzić do jego przerwania. Innymi słowy tam, gdzie ten korytarz jest szeroki, zwierzęta zawsze znajdą jakieś przejście przez drogę.

Najwyrażniej korytarz ekologiczny jest cenniejszy od siedlisk, do których prowadzi. Może faktycznie, gdyż dzięki niemu zwierzęta będą mogły się ze zdegradowanych siedlisk przeprowadzić w inne miejsca lęgowe ;-)

Jestem obrońcą przyrody przed... ekologami

Pojawił się także argument taki, że jeszcze niedawno minister musiał obronić ponad 1000 sztuk lisów przed wybiciem własnie w dolinie Rospudy. O odstrzał wnioskowały organizacje ekologiczne, gdyż lisy wyrządzały zbyt duże szkody w występującej na tym terenie populacji cietrzewi.

Całe spotkanie było nagrywane, zapewne zatem niedługo będzie można zapoznać się z omawianą tematyką w sposób bardziej dokładny - być może na stronie Ministerstwa Środowiska.

Codziennie o 15:00 przed Ministerstwem Środowiska

Ponieważ same zielone wstążki nie wystarczą, aby zmienić decyzje urzędników w sprawie degradacji doliny Rospudy, przyłaczamy się do apelu, aby każdego dnia tego tygodnia - w poniedziałek, wtorek, środę, czwartek, piątek - o godzinie 15:00 pojawić się na pikiecie pod Ministerstwem Środowiska.

Zapraszajcie rodziny, kolegów, koleżanki, znajomych, wyjdźcie wcześniej z pracy lub zaproście na akcję swojego szefa. Niech każdego dnia będzie nas coraz więcej.

Rospuda jest tego warta.